niedziela, 31 sierpnia 2014

31.08.14

Patrzę na znikającą co chwilę pionową kreseczkę kursora, która czeka aż coś napiszę. Mruga do mnie niecierpliwie, a ja... nie wiem. Tyle czasu mnie nie było, tyle się zmieniło, tyle jeszcze powinno się zmienić... Słucham pięknej piosenki na blogu jednej z Was (swoją drogą, Alice, muszę koniecznie poznać tytuł!) i zastanawiam się jak przekazać to, co we mnie siedzi. Od czego zacząć? Co w tej chwili jest dla mnie najważniejsze?

Jest Ktoś. Pomaga mi przetrwać, daje siłę, jakoś tak napędza do życia. Z drugiej strony jest dom, w którym czuje się jak totalnie obca osoba, uciekam jak najczęściej się da. Jest nowa praca, którą chwilowo muszę pogodzić z poprzednią, ale która też daje mi potencjalną możliwość ucieczki. Wolności. Życia samej ze sobą. Albo może niekoniecznie samej?... Ale to krok, który czasem wydaje mi się niezbędny, a czasem nierealny. I jest ten świat. Od którego odeszłam, ale ciągle czai się gdzieś z tyłu mojej głowy. Ciągle chciałabym wrócić, ale nie wiem czy umiem. Nie wiem, czy powinnam...

Jeśli jeszcze jesteście, pamiętacie, odezwijcie się tutaj. Chętnie do Was zajrzę, nadrobię zaległości. Bo na pewno jest mnóstwo do nadrobienia. Tęskniłam, Kochane, mam nadzieję że jest Wam jak najlepiej.