Nie jestem z tych, co bez lęku patrzą w ciemność, co słysząc szmer jak w filmach schodzą do piwnicy.
Ja jestem z tych, co nakrywają głowy kołdrą, z tych którym strach uniemożliwia oddychanie.
Nadal jeszcze czasem rozpadam się na kawałki. Trochę jak dzisiaj.
Ale podczas tych krótkich, zawsze kilkugodzinnych chwil z Tobą, jestem jakaś taka... pozbierana?
Pisałam ostatnio, że może żeby kogoś pokochać, muszę najpierw pokochać siebie. Nadal wydaje mi się to nierealne,
ale chyba Ty robisz to za mnie. Kochasz mnie za nas oboje. Wydaje mi się, że naprawdę mnie kochasz...
Nawet jeśli ja jeszcze nie umiem Ci tego powiedzieć.